SZPROTKA – (Baśnie, bajki, bajeczki…)
Szprotka była kotką zaprzyjaźnioną z rodziną Michalinki. Mieszkała po sąsiedzku, na tym samym piętrze co Michalinka, u pani Haneczki. Pani Haneczka sama nie była pewna czy to Szprotka mieszka u niej , czy ona u Szprotki, bo gdy kotka się wprowadziła, to natychmiast zdecydowała, że zajmie półkę na książki, umieszczoną nad kominkiem. Zrzuciła książki raz, zrzuciła drugi…Za trzecim razem pani Haneczka skapitulowała i dla świętego spokoju półkę pozostawiła do dyspozycji Szprotki. Tylko potem Michalinka słyszała, jak pani Haneczka mówiła babci, że zastanawia się , czy to ona jest główną lokatorką w swoim domu.
Kotka tymczasem zachowywała się bardzo uprzejmie wobec wszystkich sąsiadów, ale szczególną przyjaźnią darzyła Michalinkę i jej mamę, tatę i babcię. Codziennie wpadała do przyjaciół na „coś dobrego” , a przy okazji również na godzinne spanko w babcinym wiklinowym koszyku wypełnionym wełnianymi kłębuszkami. Bywało, że babcia od czasu do czasu nie mogła się tych kłębków doliczyć, albo znalazła którys tam splątany i niezdatny do niczego… ale machała tylko ręką:
– Czegóż to się nie robi dla przyjaciół – mówiła. – Nie będę się przecież sprzeczała ze Szprotką o głupi kłębuszek wełny.Tak naprawdę to te wełenki są jej jedyną kocią słabostką. W gruncie rzeczy , każdy ma przecież jakieś słabostki, prawda? A Szprotka jest taką mądrą i miłą kotką…
– Bardzo mądrą – przytakiwała Michalinka.
I pewnego dnia okazało się, że babcia i Michalinka nie myliły się w ocenie charakteru Szprotki, a różnym osobom, które w to wątpiły, było bardzo, ale to bardzo nieprzyjemnie.
Otóż pewnego dnia tatuś Michalinki przyniósł do domu maleńkiego kotka. Ktoś bardzo zły pozostawił maleństwo w pojemniku na śmieci, nie zastanawiają cie nad tym, że kotek może zginąć. Koteczek łapki miał cieniutkie jak zapałki, ogonek jak niteczka, a cały mieścił się w Michalinkowej dłoni.
– Trudno będzie wychować taką kruszynę – powiedziała mama Michalinki. – Takie kocie niemowlę powinno być jeszcze długo przy matce – dodał tatuś.
– Ktoś, kto wyrzucił taką kiciusię , zamiast serca ma zapewne gąbkę nasyconą octem – zawyrykowała babcia. – Ale niedoczekanie… – Najpierw trzeba go ogrzać – babcia usunęła wełny z wiklinowego koszyka i wymościła koszyk puchatą czapeczką. = Zaraz przyniosę termofor i będzie miał cieplutko. Przygotuję jeszcze troszkę mleczka dla maluszka – i babcia powoli poszła w kierunku kuchni.
W tym momencie przez uchylone drzwi zajrzała Szprotka. Ostatnio rzadko wpadała na „coś dobrego”. Zajęta była bowiem wychowywaniem córeczki i synka. Szprotka podeszła do wiklinowego koszyka, zajrzała do środka…Podniosła łepek, spojrzała na wszystkich z wyrzutem.
– „Ojej” – zamruczała. – „Macie tutaj kocią sierotę, a ja nic o ty nie wiem? Nie macie do mnie zaufania”?
– Szproteczko – kucnęła przy kotce Michalinka. – Dopiero przed chwilą tatuś przyniósł kiciusia…
Szprotka jeszcze raz spojrzała na wszystkich i weszła do koszyczka, polizała maleństwoa kociak natychmiast wtulił się w jej miękkie futerko. – „Mama?Mama”? – miauknął cichutko.
– O – zdumiała się babcia. – A ja już myślałam, że to kot niemowa.
Od tego dnia Szprotka przychodziła codziennie, Karmiła i pielęgnowała maleństwo, podczas gdy jej własne dzieci ( troszkę starsze od kotka Michalinki), baraszkowały po całym mieszkaniu.Zjadały też ze smakiem gotowane przez babcię mleko z żółtkiem i brzozowym cukrem. Babcia uważała, że należy nakarmić dzieci Szprotki, żeby nie czuły się pokrzywdzone.
A kotek rósł jak na drożdżach…Potem Szprotka nauczyła go pić mleko z miseczki, pokazała jak to szanujące się koty myją się się przed jedzeniem i po jedzeniu, przed spacerem i po spacerze, przed snem i po obudzeniu…
– No i udało się wychować kotka – powiedziała babcia do Michalinki.
– „Udało się, udało” – uśmiechnęła się pod wąsem Szprotka, przechodząc z gracją jak kocia „miss” przez pokój. Po czym położyła się przy kominku i zasnęła.
***
Warto w tym miejscu powiedzieć, że ta historia jest prawdziwa.Szprotka jest teraz stareńką, szanowaną i kochaną kocią babcią, a Kiciusia, którą Szprotka przygarnęła i wychowała jest miłą i mądrą kotką, tak jak jej „mleczna mama”.
Pamięci Szprotki i Kiciusi – wróżka Boudicca.